piątek, 19 kwietnia, 2024
Strona głównaFakty i mityWiem, co jem – czyli miesiąc w etykietach cz. III

Wiem, co jem – czyli miesiąc w etykietach cz. III

Wiedząc, jak czytać tabele na produktach spożywczych, będziesz mógł dokonywać wyboru tych, które są odpowiednie dla Ciebie. Im więcej praktyki, tym większa szansa, że przestaniesz się truć!

Kolorowo, ładnie, ale czy na pewno zdrowo?

Wielobarwne opakowania w soczystych kolorach, duża, pogrubiona czcionka przyciągająca uwagę, chwytliwe hasła i sto innych zabiegów artystyczno-marketingowych, których producenci żywności używają, by zachęcić nas do zakupu ich produktu. Ale czy wygląd opakowania się liczy? Odpowiedź powinna brzmieć: NIE! Ponieważ, jedyna rzecz jaka powinna się liczyć, kiedy wybieramy produkty spożywcze, to ich skład.  Oto lista składników, z których warto zrezygnować.

Tłuszcze trans  (utwardzone tłuszcze roślinne) – jak alarmują lekarze i dietetycy, tłuszcze trans to cichy zabójca! A czym właściwie są tłuszcze trans? Są to utwardzone oleje roślinne, które są śmiertelnie groźne dla naszego zdrowia. Same oleje roślinne są bardzo zdrowe, jednak w czasie utwardzania (uwodorniania) zmieniają się ich właściwości. Nie tylko podnoszą pozom LDL (złego cholesterolu) i glicerydów we krwi. Oprócz tego obniżają poziom HDL (dobrego cholesterolu), co znacząco zwiększa ryzyko chorób serce, cukrzycy i prowadzi do osłabienia systemu odpornościowego. Problem z tłuszczami trans jest taki, że rzadko jest o nich umieszczona informacja na etykiecie. Dlatego warto wiedzieć, w jakich produktach one występują najczęściej i zrezygnować z ich spożywania. Są to: niektóre tłuszcze do smażenia i smarowania pieczywa, krakersy, herbatniki, chipsy, ciastka nadziewane masą tłuszczową, majonezy, śmietanki w proszku, produkty smażone na wielokrotnie podgrzewanym tłuszczu (frytki, pączki, dania typu fast food). Oprócz tego, sprawdzaj listę składników produktu, czy znajdują się oznaczenia „uwodorniony”, „częściowo uwodorniony”, „utwardzony”.  Wystrzegaj się produktów oznaczonych jako wolne od cholesterolu lub o jego niskiej zawartości – zazwyczaj takie produkty zawierają właśnie utwardzone oleje roślinne.

MOM (mięso oddzielone mechanicznie) – jest to składnik bardzo wielu wędlin, parówek i pasztetów. Niestety, obok mięsa, MOM nawet nie leżało. MOM, to głównie ścięgna, chrząstki, szpik, tłuszcz, błony, skrzydła, a nawet rozdrobnione kości! Czyli wszystko to, co zostaje po oddzieleniu prawdziwego mięsa od szkieletu. Tak więc, ta mieszanka z odpadów to nic innego jak wysoka zawartość tłuszczu i cholesterolu, która przyczynia się do chorób serca, miażdżycy i wielu innych dolegliwości.

Syrop glukozowo-fruktozowy – niestety, jest bardzo trudno go uniknąć, bo występuje praktycznie we wszystkich dosładzanych produktach żywnościowych, a jest bardzo niezdrowy. Podwyższa poziom cholesterolu, nie dostarcza żadnych właściwości odżywczych i powoduje spadek wrażliwości organizmu na leptynę, czyli hormonu, który odpowiada m.in. za uczucie sytości. Co za tym idzie? Jemy więcej, szybciej i uzależniamy się od słodkiego, a to prowadzi do otyłości.

E-składniki – tajemnicze E to nic innego jak konserwanty, polepszacze smaku, barwniki i emulgatory. Nie wszystkie E są złem wcielonym, jak kurkuma – E-100, jednak na znaczną część trzeba zwracać uwagę, bo wywołują reakcje alergiczne i przyczyniają się do powstania różnego rodzaju chorób, w tym nawet nowotworów.

  1. Barwniki są oznaczone od E-100 do E-199. Głównie służą, by uatrakcyjnić wygląd, smak i zapach danego produktu. Co prawda, same z siebie nie są szkodliwe, jednak wchodząc w reakcje z innymi „ulepszaczami” np. konserwantami lub przeciwutleniaczmi ich obecność przestaje być obojętna. W szczególności należy unikać E-124 – jest to czerwień koszelinowa, która wywołuje reakcje alergiczne oraz E-142 – zieleń brylantowa, która jest rakotwórcza
  2. Konserwanty – od E-200 do 299. Właściwie wszystkie są szkodliwe i wywołują reakcje alergiczne. Co „najśmieszniejsze”, ich zadaniem jest chronienie jedzenia przed rozwojem bakterii, drożdży i pleśni, a same są niebezpieczne dla zdrowia. Niekorzystnie wpływają na układ trawienny – wchodzą w złą reakcję z białkami kwasu żołądkowego, oprócz tego nadmiernie utleniają niektóre witaminy.  
  3. Przeciwutleniacze – od 300 do 399 – służą (razem z konserwantami) do tego, by zapewnić odpowiednio długą przydatność produktu do spożycia. Im krótszy termin przydatności danego produktu, tym mniej przeciwutleniaczy i konserwantów. Tutaj tak zwanym „cichym zabójcą” jest E385 – czyli sól wapniowo-disodowa EDTA. Przy nadmiernym spożyciu może dojść do dolegliwości jelitowych i uszkodzenia nerek (obserwowany krwiomocz). Częste spożycie przyczynia się także do zakłócenia równowagi mineralnej, powodując znaczne niedobory żelaza i zwiększając wchłanianie metali ciężkich. Ponadto, wykazano niekorzystny wpływ tego związku na układ rozrodczy.
  4. Zagęszczacze i emulgatory – od 400 do 499 – tutaj na uwagę zasługuje E414, czyli guma guar, która w większych ilościach wywołuje wzdęcia, mdłości i biegunkę. Podobne dolegliwości wywołuje również guma ksantanowa (E415), która oprócz wcześniejszych niedogodności w nadmiarze sprzyja pojawieniu się migreny, podwyższa ciśnienie i wywołuje alergie.
RELATED ARTICLES

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

- Advertisment -

Most Popular

Recent Comments